środa, 25 kwietnia 2018

Diabolik lovers Haunted Dark Bridal Kanato Dark 02

Witam po małej przerwie w tłumaczeniu!

Mogę się bardzo łatwo wytłumaczyć:

a) autorka, od której brałam tłumaczenia z yt, nagle usunęła wszystkie filmiki. Ww związku z tym musiałam szukać nowego, wiarygodnego źródła tłumaczenia.

b) telefon, na którym zapisane miałam tłumaczenie, został zawieszony, a głupia ja ( oczywiście ) nie pomyślała, by uprzednio wysłać tłumaczenie na e-maila, nim oddam go do naprawy.Ale już jestem i ruszamy z kolejnym tłumaczeniem.

P.s ja już NIE WIEM, co tłumaczę. Ostrzegam, że ścieżka Kanato to jak jazda na kolejce górskiej bez zabezpieczeń. Mózg mi się slansował.
Miłego czytania ( i komentowania!)
P.P.S jesli macie znajomych/towarzyszy/ sąsiadkę to koniecznie dajcie cynka ( na blogu, w wiadomości, whatever ) o moim tłumaczeniu. Zależy mi na większym odbiorze, by również inni mogli mieć radochę z czytania ulubionej gry!
Oprócz tego, zmieniłam nieco przebieg tłumaczenia - od teraz tłumaczę dobry i zły wybór postaci ;>

 Diabolik lovers
Dark 02

środa, 11 kwietnia 2018

Rozdział 5. Kolejne wspomnienia

Witam!

Ależ my się dawno nie widzieli! Z góry przepraszam za długą przerwę, spowodowaną brakiem czasu. Ale już jestem i to z nowym rozdziałem!
Odnajdziecie w nim natłok myśli i wspomnień o tym, kim naprawdę jest Yukiji. 
Jak zwykle, liczę na wasze komentarze i opinie :D

P.S Rozdział pragnę zadedykować moim nowym czytelnikom ( dziękuję!) oraz Mangle. Kiedy wrócisz? Troszku tęskni mi się za Vivi ;'(



https://orig00.deviantart.net/c1b8/f/2018/025/a/c/ptaki3_by_mechanicpigeon-dc14mw7.png

"Laleczka z saskiej porcelany
Twarz miała bladą jak pergamin
Nie miała taty ani mamy
I nie tęskniła ani, ani" -
Anna Patrini

Spoglądała w zwierciadło mrużąc jednocześnie swoje jadowicie zielone oczy. Przeczesała szczupłymi palcami włosy, pasmo po paśmie, a postać w lustrze zrobiła dokładnie to samo. Uśmiechnęła się frywolnie. Naprawdę było na co popatrzeć.
 Arystokratka otworzyła szufladę i wyjęła mały grzebień z kości słoniowej. Na jego grzbiecie mieniły się srebrno-zielone kamienie szlachetne, głownie szmaragdy i drobiny topazu. W ciszy badała dłońmi jego nieco chropowatą strukturę.
Poprawiła głęboki dekolt atłasowej sukni w kolorze ciemnego burgund. Przygładziła fałdki i zawiniętą w niektórych miejscach koronkę.
Ciszę w komnacie wypełniło nagle delikatne pukanie. Zza drzwi wyjrzała ubrana w czarną suknię i biały fartuch służka. Miała spuszczoną głowę, na niej czepeczek, dłonie zaś splotła ze sobą. Dygnęła.
 Panienko?
 Pani niechętnie odwróciła wzrok od lustra.
 Słucham?
Nowo przybyła podeszła niepewnie i przekazała swej pani zapieczętowany list.
  List od... niego.
 Pani uniosła brwi. W milczeniu przyglądała się pieczęci. W końcu wyłamała ją i zaczęła czytać. Gdy skończyła, włożyła list do szuflady i zamknęła ją na klucz. Z twarzy szlachcianki nie schodził uśmiech.
— Widzę, że to coś miłego, skoro się panienka uśmiecha. Mam nadzieję, że wszystko w porządku.
— W jak najlepszym.
Ponownie spojrzała w zwierciadło. Chwyciła grzebień w dwa palce.
— Panienka pozwoli, że ja się tym zajmę.
Skinęła głową. Poczuła dotyk służki. Ta wydzielała pojedyncze pasma włosów i dokładnie rozczesywała.
— Panienka ma takie piękne włosy...
Nie odezwała się. Doskonale o tym wiedziała. Wyjątkowo dumna była z ich barwy - ciemnego burgund, który wręcz zlewał się z suknią. Nie musiała nawet ich pudrować, o peruce nie wspominając.
Trwały tak przez chwilę w milczeniu.
Była taka... piękna. Zasługiwała na najlepszego. Najbogatszego. Tata zawsze to powtarzał. A ona wierzyła mu, co do słowa.
— Oh, panienko! Cóż to? — Mówiąc, służka wskazała pozytywkę. Ujmującą, porcelanową baletnicę. — Czyżby kolejny zalotnik?
— Wspaniała, nieprawdaż? — odpowiedziała pytaniem Pani. Nie musiała tłumaczyć się przed zwykłą służącą, zamiast tego opuszkami palców zaczęła gładzić twarzyczkę laleczki.
— Mono, jak sądzisz…— W dalszym ciągu zajmowała się pozytywką .— Czy… czy mój ojciec…
— Niech panienka tak nawet nie myśli! — Mona zaczęła wsuwać spinki, następnie chwyciła za pomadę.
— Nie, Mono — Pani przerwała czynność uniesieniem dłoni — Wiesz, że jej nie toleruję.
Ciche „wybacz, pani” przeszło przez zaciśnięte wargi Mony. Ręka z grzebieniem zadrżała. Mocno pociągnęła za włosy.
Szlachcianka syknęła. Wstała, odebrała służce grzebyk i chwyciła ramię Mony. Wzmocniła uścisk.