środa, 22 sierpnia 2018

Zakończenie

Cześć.
Pewnie wielu z Was, po zobaczeniu nagłówka, zadało sobie pytanie "Co?" albo "Jak to?".
Ale tak. Blog zostaje zawieszony. Ever.

Ale czemu?

Przede wszystkim ma to związek ze spadkiem aktywności na blogu. Ale nie tylko - po kilku miesiącach pisania, łapałam się na tym, że zwyczajnie nie myślałam nad tym, CO piszę. W rezultacie, postać Yukiji jest mocno niedopracowana. Nieludzka. Nie taka, jak chciałam, by była. Nie mam siły zmieniać wszystkiego, zwłaszcza, że większość czytelników przerzuciła się na wattpada, którego wyjątkowo nie trawię. Serce mi pęka na myśl, że Was opuszczam, zwłaszcza iż wiem, że przez pewien czas blogasek był naprawdę okupowany. Krótki, ale jednak.
Kocham pisać i tego nie porzucę. Główna bohaterka nie jest jednak samym niewypałem- kilka osób szczerze ją polubiło, co bardzo mnie cieszy:

 https://pre00.deviantart.net/52e9/th/pre/i/2018/032/d/4/12_by_versovie-dc1u9m2.jpg 

Ale... 
To nie wystarcza.  Chcę pisać ze świadomością, że każda kolejna osoba, która wejdzie i przeczyta rozdziały pomyśli  "Boże, kiedy następny?!" a nie " Aha... No, może poczytam".
Kurczę, nawet nie wiecie, jak ciężko mi o tym pisać. Zwyczajnie brakuje mi słów! Kocham Was, każdego, który miał radość z czytania. Który skomentował, doradzał. Kocham tych aktywnych, ale i przyczajonych ninja.  Kocham Was, czytelników.
Bardzo mi pomogliście przez ten rok. Wiele się nauczyłam, starałam się też pomagać innym. Mam nadzieję, że mi się to udało
Przedstawię Wam teraz kilka statystyk, żebyście mieli jasny pogląd sytuacji:

Najmniej wyświetleń ( nie licząc organizacyjnych postów ): 110, Rozdział 2.
Liczba łączna wyświetleń na blogu: 5370
 Bardzo dziękuję!
Jednak źle się czuję z tym, że zostawiam Was z czymś niedokończonym. Nic w zasadzie nie zostało wyjaśnione. Dlatego...
Jeśli zależy Wam na rozwikłaniu tajemnicy opowiadania,  piszcie w komentarzach. Zrobię osobny post z opisaniem CAŁEJ fabuły. Jak to się skończy. Wszystko.

A tymczasem...
Pragnę jeszcze raz wszystkim podziękować, zwłaszcza:
*Mangle - za konstruktywną krytykę i rozbudowane komentarze.
*Rozalii ( chyba źle napisałam XD ) - za wszystkie pochwały, za wsparcie i prawdziwą aktywność!  
* Nishy - za pełne zaangażowanie w moją pracę, za krótkie, ale szczere komentarze i po prostu za to, że jesteś.

Warto jednak zaglądać na bloga, możliwe, że pojawią się kolejne tłumaczenia :) I nie porzucam pisania - w dalszym ciągu będę aktywna na drugim blogu, Sham time.
Dziękuję, kochani!   


Mam nadzieję, że spotkamy się w kolejnym poście dotyczącym fabuły!  
To jednak zależy wyłącznie od Was. 

czwartek, 17 maja 2018

Mały kleks, a duża plama!

Witam was!


 Źródło

 

Mam jedno małe ogłoszenie : niedawno założyłam kolejnego bloga z opowiadaniem. Byłoby mi ogromnie miło, gdybyście zechcieli wejść, sprawdzić i skomentować!

Opowiadanie jest w całości mojego autorstwa ( pomysłu ). Chwilę czekałam, aby was o tym powiadomić, ale uznałam, że już najwyższy czas!

O czym piszę?

Pozwólcie, że wkleję informacje o blogu: 

 

Tytuł:  Sham Time
Autor:  Mien'harel
Szablon: Panda grafic
Kategoria: Szkolne, thriller, komedia, romans,





Znalezione obrazy dla zapytania księżyc w pełni
j

 TNT College to placówka znana na całym świecie. Słynie ze skutecznych metod nauczania oraz powiązań politycznych. Od lat szkołą zarządzają siostry zakonne, dbając o jej prestiż.
Studenci jednak się niepokoją. Co skrywa w sobie dziwaczny rozkład?
Maxwell wraz z przyjaciółką z dzieciństwa, Victorią, oraz przyjaciółmi z TNT College próbują rozwikłać zagadkę. Czy brat Albert, nowo mianowany następca siostry Dorotei ma z tym coś wspólnego? A sama siostra Dorotea?
 Co skrywa się za wysokimi murami uczelni?

Victoria Läckberg doczekała się nawet Fan-artu!


https://pre00.deviantart.net/2537/th/pre/i/2018/111/c/4/12_by_versovie-dc9erec.jpg

 Na blogu znajdziecie również one-shoty ( bądź two-shoty ) oraz wiersze!

Na razie opublikowany został prolog. Rozdział 1 już w drodze! :D

Polecam zwłaszcza fanom  akcji, kryminału i ( uwaga ) romansu w wersji dziewczyna-dziewczyna, a także komedii.

Dla zachęty wstawiam również kawałek Prologu:

 

 Victoria zdecydowanie miała w sobie to „coś".
 Wyobraź sobie, drogi czytelniku, osobę o nieposkromionej chęci realizacji. Szalonej osobowości. Potrzebie niesienia pomocy. Wręcz bezczelnie ambitną.
A teraz przenieś to wszystko na postać.
Zamknij oczy.
Długie, kasztanowe włosy.
 Ciemne, okrągłe oczy.
Brzmi dobrze, racja?
By zachować pozytywnie wywarte wrażenie, należałoby poprzestać na wymienionych punktach.
 Lecz cóż byłby ze mnie za narrator, gdybym skrywał przed tobą prawdę?
 Tak więc, Victoria zdecydowanie posiadała w sobie to „coś".
 Jednak tym „czymś" zdecydowanie nie był wygląd.
 — Vicky?
 Dziewczyna spojrzała na rozmówczynię. Siedząc na miejscu pasażerskim, czuła się cokolwiek nie na miejscu. Przyzwyczaiła się do tylnych siedzeń, gdzie w spokoju mogła obserwować pozdrawiające ją lasy. W myślach wielokrotnie przeklinała Patrika i jego pracę dorywczą.
 „Kiedyś cię dorwę, Patrik. Dorwę, ubiję, zakopię i ponownie ubiję".
Czasami było to: „ Boże, za jakie grzechy", a niekiedy „muszę kupić nową pastę. Cuchnie mi z buzi."
 — Tak?
 Spojrzała niecierpliwie na rodzicielkę. Krótko ścięte włosy, zawijane przy końcach, delikatnie łaskotały jej blade policzki. Chwyciła jasny kosmyk i włożyła go za ucho. Nie spuszczając wzroku z drogi, cicho zapytała.
 — Jesteś pewna, że chcesz tam jechać? Jest przecież wiele uczelni, które cię przyjmą. Masz takie dobre oceny, wiesz. Nie musisz się ograniczać.
Victoria skubała niedbale rękawy przydługiego, białego swetra w niebieskie kropki. Spuściła głowę udając, jak bardzo wciągnęło ją nowe zajęcie.

 A gdzie możecie znaleźć te wszystkie cudeńka?

A no tu: www.sham-time.blogspot.com

Liczę, że wam się spodoba!

Do napisania!

 

środa, 25 kwietnia 2018

Diabolik lovers Haunted Dark Bridal Kanato Dark 02

Witam po małej przerwie w tłumaczeniu!

Mogę się bardzo łatwo wytłumaczyć:

a) autorka, od której brałam tłumaczenia z yt, nagle usunęła wszystkie filmiki. Ww związku z tym musiałam szukać nowego, wiarygodnego źródła tłumaczenia.

b) telefon, na którym zapisane miałam tłumaczenie, został zawieszony, a głupia ja ( oczywiście ) nie pomyślała, by uprzednio wysłać tłumaczenie na e-maila, nim oddam go do naprawy.Ale już jestem i ruszamy z kolejnym tłumaczeniem.

P.s ja już NIE WIEM, co tłumaczę. Ostrzegam, że ścieżka Kanato to jak jazda na kolejce górskiej bez zabezpieczeń. Mózg mi się slansował.
Miłego czytania ( i komentowania!)
P.P.S jesli macie znajomych/towarzyszy/ sąsiadkę to koniecznie dajcie cynka ( na blogu, w wiadomości, whatever ) o moim tłumaczeniu. Zależy mi na większym odbiorze, by również inni mogli mieć radochę z czytania ulubionej gry!
Oprócz tego, zmieniłam nieco przebieg tłumaczenia - od teraz tłumaczę dobry i zły wybór postaci ;>

 Diabolik lovers
Dark 02

środa, 11 kwietnia 2018

Rozdział 5. Kolejne wspomnienia

Witam!

Ależ my się dawno nie widzieli! Z góry przepraszam za długą przerwę, spowodowaną brakiem czasu. Ale już jestem i to z nowym rozdziałem!
Odnajdziecie w nim natłok myśli i wspomnień o tym, kim naprawdę jest Yukiji. 
Jak zwykle, liczę na wasze komentarze i opinie :D

P.S Rozdział pragnę zadedykować moim nowym czytelnikom ( dziękuję!) oraz Mangle. Kiedy wrócisz? Troszku tęskni mi się za Vivi ;'(



https://orig00.deviantart.net/c1b8/f/2018/025/a/c/ptaki3_by_mechanicpigeon-dc14mw7.png

"Laleczka z saskiej porcelany
Twarz miała bladą jak pergamin
Nie miała taty ani mamy
I nie tęskniła ani, ani" -
Anna Patrini

Spoglądała w zwierciadło mrużąc jednocześnie swoje jadowicie zielone oczy. Przeczesała szczupłymi palcami włosy, pasmo po paśmie, a postać w lustrze zrobiła dokładnie to samo. Uśmiechnęła się frywolnie. Naprawdę było na co popatrzeć.
 Arystokratka otworzyła szufladę i wyjęła mały grzebień z kości słoniowej. Na jego grzbiecie mieniły się srebrno-zielone kamienie szlachetne, głownie szmaragdy i drobiny topazu. W ciszy badała dłońmi jego nieco chropowatą strukturę.
Poprawiła głęboki dekolt atłasowej sukni w kolorze ciemnego burgund. Przygładziła fałdki i zawiniętą w niektórych miejscach koronkę.
Ciszę w komnacie wypełniło nagle delikatne pukanie. Zza drzwi wyjrzała ubrana w czarną suknię i biały fartuch służka. Miała spuszczoną głowę, na niej czepeczek, dłonie zaś splotła ze sobą. Dygnęła.
 Panienko?
 Pani niechętnie odwróciła wzrok od lustra.
 Słucham?
Nowo przybyła podeszła niepewnie i przekazała swej pani zapieczętowany list.
  List od... niego.
 Pani uniosła brwi. W milczeniu przyglądała się pieczęci. W końcu wyłamała ją i zaczęła czytać. Gdy skończyła, włożyła list do szuflady i zamknęła ją na klucz. Z twarzy szlachcianki nie schodził uśmiech.
— Widzę, że to coś miłego, skoro się panienka uśmiecha. Mam nadzieję, że wszystko w porządku.
— W jak najlepszym.
Ponownie spojrzała w zwierciadło. Chwyciła grzebień w dwa palce.
— Panienka pozwoli, że ja się tym zajmę.
Skinęła głową. Poczuła dotyk służki. Ta wydzielała pojedyncze pasma włosów i dokładnie rozczesywała.
— Panienka ma takie piękne włosy...
Nie odezwała się. Doskonale o tym wiedziała. Wyjątkowo dumna była z ich barwy - ciemnego burgund, który wręcz zlewał się z suknią. Nie musiała nawet ich pudrować, o peruce nie wspominając.
Trwały tak przez chwilę w milczeniu.
Była taka... piękna. Zasługiwała na najlepszego. Najbogatszego. Tata zawsze to powtarzał. A ona wierzyła mu, co do słowa.
— Oh, panienko! Cóż to? — Mówiąc, służka wskazała pozytywkę. Ujmującą, porcelanową baletnicę. — Czyżby kolejny zalotnik?
— Wspaniała, nieprawdaż? — odpowiedziała pytaniem Pani. Nie musiała tłumaczyć się przed zwykłą służącą, zamiast tego opuszkami palców zaczęła gładzić twarzyczkę laleczki.
— Mono, jak sądzisz…— W dalszym ciągu zajmowała się pozytywką .— Czy… czy mój ojciec…
— Niech panienka tak nawet nie myśli! — Mona zaczęła wsuwać spinki, następnie chwyciła za pomadę.
— Nie, Mono — Pani przerwała czynność uniesieniem dłoni — Wiesz, że jej nie toleruję.
Ciche „wybacz, pani” przeszło przez zaciśnięte wargi Mony. Ręka z grzebieniem zadrżała. Mocno pociągnęła za włosy.
Szlachcianka syknęła. Wstała, odebrała służce grzebyk i chwyciła ramię Mony. Wzmocniła uścisk.

środa, 14 lutego 2018

Diabolik Lovers Haunted Dark Bridal Kanato Dark 01 PL

Witam w kolejnej części tłumaczenia DL!
Ogłoszenie: zaczęłam "współpracować" ze stronami Diabolik lovers Polska  oraz Diabolik lovers #PL na facebooku. Dzięki temu, w ciągu tygodnia poprzednie tłumaczenie zaliczyło 260 wyświetleń, a jednego dnia było to nawet 180. Dziękuję!
Proszę natomiast o komentarze.  
Pamiętajcie, że robię to dla WAS, więc każda opinia jest mile widziana, a nawet konieczna, abym ruszyła tyłek i wzięła się za tłumaczenie. Przetłumaczenie jednego odcinka, wraz z edycją tekstu i POPRAWKAMI (a sporo ich ) zajmuje średnio 2 godziny. W tym czasie mogłabym wykuć do porządku fizykę, biologię czy historię i tym podobne, ale poświęcam czas na mniej istotne sprawy. Tak więc choć jedno zdanie typu "fajne, czekam na więcej!" przy każdym poście naprawdę mnie zmotywuje, a i dla was nie jest to problemem.
No, ale koniec trucia! Zapraszam do czytania! 

Znalezione obrazy dla zapytania diabolik lovers kanato dark 01

Kanato

Dark 01 



Yui: Ah, dzień dobry, Kanato-kun. Zgaduję, że wstałeś jako pierwszy.
Kanato:... Co robisz?
Yui: Wiesz, przyszłam przygotować śniadanie.
Kanato: A gdzie jest moje?
Yui: Ty... Chcesz zjeść posiłek?
Kanato:.... ....  Dlaczego nie? Też chciałbym zjeść śniadanie.
Yui: Huh....? No dobrze, ale, Kanato-kun, jadasz w ogóle śniadania?
Kanato:*wzburzony* Oczywiście, że tak.

środa, 7 lutego 2018

Rozdział 4 Nowe odkrycie



https://orig00.deviantart.net/c1b8/f/2018/025/a/c/ptaki3_by_mechanicpigeon-dc14mw7.png 
„Niebo niczym szkło,
a żywot skończę swój
pozostanie częścią mnie.
Szklane niebo, chłód,
pęknięty już
obraz mnie [...]
Niebo niczym szkło, rozpościera się
nade mną."*


 Drgnęłam. Czyjś cichy szept wywabił mnie z okowów przeszłości.
  — Oi, długo jeszcze?
Uniosłam głowę i napotkałam zniecierpliwione spojrzenie jadowicie zielonych tęczówek. Ayato przystanął przed moją ławką i podparł ręce na biodrach.
Zerknęłam na pozostałych. Powoli opuszczali miejsca, by przejść do innej klasy.
Nie słyszałam dzwonka. Niczego.
Jak?
Chwyciłam zeszyt oraz książkę, a następnie upchnęłam w aktówce. Ayato przez jakiś czas nie spuszczał ze mnie wzroku.
 Nagle spojrzał gdzieś w bok. Wykorzystałam sytuację i dyskretnie wsunęłam dziennik pod koszulę, wsuwając go za pasek spódnicy i dokładniej nakrywając marynarką. Wstałam z miejsca, pilnując, aby notes nie przebijał spod materiału.
  — Nie, nie. Po prostu się zamyśliłam.
Prychnął. Skręcił raptownie w stronę wyjścia, nie zważając, czy w ogóle za nim idę.
A poszłam.
Rozejrzałam się po korytarzu. Ciepły, żółtawy odcień ścian, podłoga wyłożona kafelkami o kawowym odcieniu oraz kryształowy żyrandol wiszący w głównym korytarzu sprawiały przyjemne dla oka wrażenie. Na mojej twarzy wykwitł delikatny uśmiech.
Tak dawno.
Dawno.
Nie pamiętałam.
Straciłam Ayato z oczu. Przebyłam pozostałą część korytarza i zatrzymałam się przed schodami.  Pogładziłam palcami zimną powierzchnię balustrady. Nie wiedziałam, gdzie iść. Co zrobić.
Posłuchałam instynktu, który mówił, żebym dotarła na górę. Daleko.
Bardzo.
Było coraz wyżej. Pierwsze piętro. Drugie.
Trzecie.
Znowu liczby. Mogłam delektować chwil, gdy cyfry niepostrzeżenie przenikały ku myślom.
Światło w holu wydawało się... bledsze. Panowała absolutna cisza. Żadnej żywej duszy. Wyciągnęłam dziennik spod koszuli i szybko wsunęłam do neseseru.
Niepewnie, trzymając teczkę w obu dłoniach, ruszyłam przed siebie. Stukot obcasów pozwalał choć na chwilę odprężyć spięte ciało.
 Raz. Dwa.
Zmarszczyłam czoło. W powietrzu poczułam dziwny odór. Zapach...
Śmierci...

czwartek, 1 lutego 2018

Diabolik Lovers Haunted Dark Bridal Kanato Prolog PL

Witam w pierwszym tłumaczeniu DL na mojej stronie!
Kolejne tłumaczenia możesz znaleźć w nowej zakładce "TŁUMACZENIA".
Co do tłumaczeń, to wszystkie wątpliwości wyjaśniłam właśnie tam :D
Kolorem fioletowym zaznaczyłam czynności dodane przez tłumacza ( nie pojawiające się w oryginalnym tekście gry ). 
PROSIŁABYM O KOMENTARZE DOTYCZĄCE TŁUMACZENIA, PONIEWAŻ JEST TO MOJE PIERWSZE TŁUMACZENIE I CHCIAŁABYM POZNAĆ WASZE OPINIE.

Miłego czytania!

 Diabolik lovers
Prolog – Kanato


 https://kiokunoaria.files.wordpress.com/2012/10/diabolik-lovers_0002.jpeg?w=625

Yui: Uhm… Kanato-kun, jesteś tu?
Yui: Ah… Zimno
Yui: Ah… Firanka jest odsłonięta. Jaka ulewa na zewnątrz.
Yui: Powinnam zamknąć okno. W pokoju jest już wystarczająco chłodno.
Yui: I tak nikogo tu nie ma. Opuszczę lepiej zasłonę…
Kanato: Nie powinnaś się do tego zbliżać.
Kanato: Ah…Widzę, że cieszysz się, mogąc sprawić nam kilka problemów. Nie dobrze.
Yui: Ka-kanato-kun… Nie zauważyłam cię. Było za ciemno, by cokolwiek zobaczyć.
Kanato: Ja potrafię dobrze widzieć w ciemności, za to nie najlepiej przy jasnym świetle.
Yui: Właśnie widzę… To pewnie problematyczne dla wampirów.
Kanato: Proszę, nie traktuj nas, jakbyśmy byli gorsi od ludzi.
Yui: … Przepraszam.
Yui: Ale… Um… Wiem, że może to być dla ciebie niewygodne, ale mogę zaświecić światło?
Kanato: Mogłabyś, gdyby chodziło o inny pokój.
Yui: No a poza tym… Jeśli nie zamkniemy okien to będzie naprawdę zimno.
Kanato: Po prostu wcześniej przez nie wyglądałem.  A jeśli zaciągniemy zasłony to będzie nieelegancko wyglądać, nie sądzisz?
Yui: Eh, w sumie racja. Lubisz deszcz?
Kanato: …
Kanato: Proszę, pośpiesz się i wyjdź stąd, jeśli nie masz po co zostawać. Jesteś strasznie irytująca.
Yui: ( Tylko zadałam pytanie…)
Yui: Um… Mam powód, by tu być.
Kanato: Cóż, skoro nie będziesz zadawać mi niepotrzebnych pytań, to co cię tu trzyma?
Yui: Um, w porządku.
Yui: Um, gdy się obudziłam, zauważyłam w pokoju jakiś szkolny mundurek . Wiesz coś na ten temat?
Kanato: Czy wiem… Od jutra zaczniesz chodzić z nami do szkoły. Jeśli nie miałabyś uniformu, to byłby kłopot.
Yui: ….Eh?

piątek, 5 stycznia 2018

Rozdział 3 Nowe wspomnienia

Witam wszystkich!
Posłuchajcie: musicie być ze mnie dumni, ponieważ... Dotrzymałam terminu!
Początek stycznia jest? Jest! Haha!
Rozdział... Nie taki, jaki chciałam by był, ale gdybym zmieściła WSZYSTKO co sobie ubzdurałam w główce, to niewykluczone, że byłby ze dwa razy dłuższy. Dlatego więcej dowiecie się z następnego rozdziału, gdzie zamierzam przelać resztę planów :D
A kiedy możecie się go spodziewać? No cóż...
Nie za szybko. Moi drodzy, nie zawieszam bloga ani nic z tych rzeczy ( za niedługo mam zamiar zabrać się za tłumaczenie poszczególnych ścieżek DL i utworzyć na blogu nową sekcję ), aczkolwiek mój laptop zrobił KAPUT.
Tak. Nie wiem, czy przejdzie przez naprawę, bo takiego starego gniota to nie opłaca się zaraz naprawiać. Tak więc jedynie, co na razie mi pozostaje, to pisanie w szkolnej bibliotece, raz w tygodniu przez jedną godzinę. Można się domyślić, ile mi to zajmie, zważywszy, że jeden rozdział ma ok 6-7 stron w Wordzie czcionką 11 punktów.
Mimo to postaram się coś zaradzić, a wy delektujcie się nowym wpisem!
Wszelka krytyka i komentarze mile widziane!

P.s W tym poście pragnę pozdrowić Mangle, która wróciła do pisania po krótkiej przerwie. Trzymaj tak dalej!

P.P.s Dziękuję za ponad 1000 wyświetleń! Jesteście cudowni!

https://orig00.deviantart.net/c1b8/f/2018/025/a/c/ptaki3_by_mechanicpigeon-dc14mw7.png

„W kółko raz po raz, ciągle
w miejscu spędzam dni.
Nienawiść męczy mnie,
od agonii dawno już mnie mdli [...]
Może tylko śnię?
Może jawa jest mym snem?"*

To dziwne, gdy będąc jedynie zamkniętą powłoką, wciąż odczuwałam mijający proces. Tak, jakby wbrew mojej woli ktoś poddał mnie narkozie i wszczepił wspomnienia innej osoby. Jej życie. Treść. Całkowity sens.
 Wybrakowaną wolę.
Zaciągnęłam zasłony w pokoju, nie chcąc, by przedostał się jakikolwiek promień ślący mdlące  światło.
 Usiadłam w kuckach na podłodze, miętosząc jednocześnie w dłoniach znalezisko. Kilkakrotnie otwierałam i zamykałam dziennik, licząc na niewyjaśniony cud. Z każdą kolejną próbą dopadało mnie coraz większe rozczarowanie. Cokolwiek bym nie zrobiła, jakkolwiek nie odwróciła, strony pozostawały puste. Nie chciałam w to wierzyć. Kto zostawił niezapisany pamiętnik na regale w bibliotece? Jaki miał w tym cel?
 Cała ja. Liczyłam na odpowiedź, która miała nie nadejść.
Wybrakowana.
 Pomimo biegu lat, zeszyt wciąż wyglądał przyzwoicie. Obszyty naturalną, brązowawą skórą pozostawiał ciekawe wrażenie. Ale musiał być stary. Musiał.
Więc czemu papier lśnił bielą?
 Dlaczego nie przybrał żółtawych odcieni?
 Nigdy nie otrzymałam odpowiedzi na nurtujące pytania. Nie zdziwiłam się, gdy i w tedy odpowiedziała mi głucha cisza.
 Przez chwilę nawijałam na palec rzemyk. To wszystko jest...
 Niepełne.
 Spięłam włosy recepturką znalezioną w szafce kuchennej. Nie chciałam ich widzieć. Każdy jasny kosmyk przypominał mi o... o tym.
Ale nie ścięłam ich. Nie miałam odwagi.
 Słaba.
Kolejny raz odkryłam, jak niewiele byłam warta.
 Czyjś głos. Szept. Kroki.
Skrzypienie desek. Na zewnątrz.
Zaczęłam szybciej oddychać. Zerknęłam niepewnie na drzwi zastawione komodą. Płynnym ruchem rzuciłam dziennik pod łóżko. Pudrowo-różowa pościel sięgała niemal podłogi, przysłaniając wolną przestrzeń między jego nogami. Nic nie zauważą.
Nie mogą.
 Dudnienie stawało się coraz głośniejsze. Usiadłam naprzeciw wejścia i podciągnęłam nogi pod brodę. Przymknęłam powieki.
Lawenda. Zapach kwiatów mimowolnie wdzierał się do nozdrzy. Lubiła wychodzić na dwór, ganiać z dziećmi po parku, puszczać latawce. Córeczka często patrzyła na nią wielbnym wzrokiem, nie wierząc pokrótce w swoje szczęście. Kobieta zawsze potem posyłała dziewczynce uśmiech i mówiła, że wszystko będzie dobrze.
Przecież mają siebie nawzajem, prawda? Tylko to się liczyło, czyż nie?
 Mogła powąchać rosnące irysy, biegać boso po trawie. Czasami tylko dziwnie patrzyła w dal i cicho wypowiadała jakieś słowa. Ale mała nie zwracała na to uwagi. Nie widziała, jak mama dyskretnie wyciera spływające łzy i chowa poranioną rękę za plecami gdy przechodzi obok sąsiadki. Dla niej najważniejszy był czas. Wykorzystywała go całą sobą.
Po powrocie znów będzie musiała siedzieć zamknięta w pokoju.
  Poczucie niepokoju owładnęło ciałem. Ktoś stanął przed drzwiami. Wiedziałam to. Czułam.
 Klamka drgnęła. Dreszcz przebiegł mi po plecach.
Raz. Raz. Raz. Raz. Raz.
Nie potrafiłam zliczyć do dwóch. To za wiele. Zwłaszcza dla zamazanego krańca, który mi pozostał.
 Kraniec... Koniec... Żadna różnica. I to, i to prędzej czy później skruszeje.
 Schowałam głowę między kolana. Pukanie do drzwi nie dawało mi spokoju. Chciałam odejść. Zniknąć.
Zblednąć.